Day-trading. Możesz handlować akcjami, których jeszcze nie masz

Inwestorzy giełdowi czasami nie chcą przywiązywać się do kupionych akcji i próbują sprzedać je nawet tego samego dnia. Jak to możliwe, skoro papiery trafiają na rachunki dopiero dwa dni po transakcji?

Chociaż w założeniu giełda to miejsce, w którym inwestorzy są zachęcani do tego, by lokować swoje oszczędności długoterminowo, to część graczy próbuje swoich sił w „łapaniu” niewielkich zmian kursów i szybkich zysków. W kolejnym odcinku cyklu „Cały ten rynek…” tłumaczymy, czym jest day-trading i jak to się dzieje, że jest w ogóle możliwy.

Gracze czasami chcą szybkich zysków lub cięcia strat
Wyobraź sobie, że kupujesz akcje spółki na otwarciu notowań giełdowych. W trakcie sesji zainteresowanie nimi wśród inwestorów jest tak duże, że kurs idzie w górę np. o 5-6%. Uznajesz, że jest to już wystarczający zysk i wystawiasz zlecenie sprzedaży akcji po satysfakcjonującej Cię cenie. Znajdujesz kupca i na końcu notowań zapominasz, że te papiery były w ogóle w Twoich rękach.

Możliwa jest też sytuacja odwrotna. Kupujesz akcje, ale nagle okazuje się, że informacje rynkowe powodują spadek notowań. Twoja „granica bólu” pęka i pozbywasz się akcji, by ograniczyć straty.

W obu przypadkach to właśnie day-trading, który często ma o wiele mniej wspólnego z inwestowaniem, a więcej z grą czy spekulacją.

Warto jednak zwrócić uwagę, że przecież na polskiej giełdzie obowiązuje reguła D+2, o której kilkakrotnie pisaliśmy przy okazji opisywania tematów związanych np. z dywidendami. Otóż zasada ta polega na tym, że kupione akcje zostają zapisane na rachunku maklerskim inwestora dopiero drugiego pełnego dnia po transakcji (czyli np. akcje kupione w poniedziałek zostają zapisane na rachunku w środę) i dopiero od tego dnia inwestor ma prawo do dywidendy lub uczestnictwa w walnym zgromadzeniu.

Ta instytucja dba o rzetelne rozliczanie transakcji
Jak więc możliwe jest sprzedanie tego samego dnia akcji, których formalnie jeszcze nie masz? Okazuje się, że organizatorzy polskiego rynku – czyli GPW, Krajowy Depozyt Papierów Wartościowych oraz domy maklerskie – nie chcą ograniczać inwestorów i dają im możliwość handlu z dnia na dzień, czy nawet z godziny na godzinę.

Wszystko dzięki pewnym rozwiązaniom technicznym, z których istnienia część inwestorów może sobie nawet nie zdawać sprawy. Przepisy nakazują bowiem biurom maklerskim, by oprócz podstawowych rachunków maklerskich klientów prowadziły dwa rodzaje rejestrów transakcji: rejestr operacyjny i rejestr sesji.

Na tym pierwszym utrwalane są wszystkie akcje i inne instrumenty finansowe, które należą się inwestorowi, nawet jeżeli jeszcze formalnie nie zostały zaksięgowane na jego rachunku. Na drugim z kolei odnotowywane są wszystkie zmiany, które zachodzą w trakcie konkretnej sesji. Ich wynik po zakończeniu handlu danego dnia trafia do rejestru operacyjnego.

W ten sposób inwestor, który obraca papierami w ciągu dnia, w praktyce handluje nie akcjami, a swoistą obietnicą, że dane instrumenty trafią na rachunek kupca. Sam też może kupić taką obietnicę. Gwarantem całej operacji jest właśnie KDPW, który na polskim rynku odpowiada za rozliczanie i rozrachunek transakcji. To dzięki tej instytucji inwestorzy mogą obracać papierami wartościowymi przy zachowaniu pełnej anonimowości, a jednocześnie mają pewność, że ich środki nie przepadną.

Jeżeli chciałbyś dowiedzieć się, jak od strony technicznej wygląda system handlu akcjami na warszawskiej giełdzie, warto zapoznać się z dokumentem, który to reguluje. To rozporządzenie Ministra Finansów dla firm inwestycyjnych, które znajdziesz tutaj.

Niniejszy artykuł został sporządzony wyłącznie w celach informacyjnych. Nie stanowi rekomendacji, porady inwestycyjnej, prawnej, podatkowej, reklamy ani oferty sprzedaży jakichkolwiek instrumentów finansowych, w szczególności nie zawiera informacji o instrumentach finansowych oraz warunkach ich nabywania, jak również nie stanowi zaproszenia do sprzedaży instrumentów finansowych, składania ofert ich nabycia lub zapisu na instrumenty finansowe.

Niniejszy artykuł ani żadna jego część, jak też fakt jego dystrybucji nie mogą stanowić podstawy do zawarcia jakiejkolwiek umowy lub zaciągnięcia jakiegokolwiek zobowiązania. Nie może stanowić również źródła informacji, które mogłyby być podstawą decyzji o zawarciu jakiejkolwiek umowy lub zaciągnięciu jakiegokolwiek zobowiązania.

Nie należy dla jakichkolwiek potrzeb polegać na informacjach zawartych w niniejszym artykule, ani też zakładać, że informacje te są kompletne, ścisłe lub rzetelne. Wszelkie takie założenia czynione są wyłącznie na własne ryzyko.

drukuj