Debiut spółki na giełdzie. Pięć spraw, o których powinieneś wiedzieć

Chociaż 2016 r. nie rozpieszcza inwestorów nadmiarem debiutów na warszawskiej giełdzie, to wiele wskazuje na to, że jego ostatnie miesiące będą pod tym względem dużo ciekawsze. Zanim jednak kupisz akcje, warto, byś wiedział, jaką drogę przechodzi spółka zanim trafi na parkiet.

Tylko 12 firm weszło w tym roku na główny rynek GPW. Wygląda więc na to, że giełdzie nie uda się pobić ubiegłorocznego wyniku na poziomie 30 debiutantów. Jeżeli jednak nic nie stanie na przeszkodzie, to w ostatnim kwartale możemy oczekiwać kilku ofert, które przyciągną uwagę inwestorów. W kolejnym odcinku cyklu „Cały ten rynek…” pokazujemy, z czym właściwie wiąże się wejście akcji spółki do notowań na GPW.

1. „Dematerializacja”. Kluczowe słowo dla inwestora
Jak już wielokrotnie pisaliśmy, akcja spółki to dokument, który potwierdza, że jego posiadacz jest współwłaścicielem danej firmy. Należy do niego określony procent udziałów w spółce – jest on tym wyższy, im więcej akcji znajduje się w rękach inwestora.

Taka współwłasność może być potwierdzona np. w formie papierowego dokumentu. Jeżeli jednak spółka ma wejść na giełdę, o „papierze” nie ma mowy. Akcje muszą zostać zdematerializowane – tym słowem określa się czynność polegającą na tym, że papierowe dokumenty tracą ważność, a w ich miejsce pojawiają się elektroniczne zapisy. Są one rejestrowane w Krajowym Depozycie Papierów Wartościowych, czyli instytucji, która odpowiada za to, by rozliczenia transakcji giełdowych przebiegały prawidłowo.

2. Oferta publiczna. Spółka kusi inwestorów, by kupili jej akcje
Spółka idzie na giełdę po to, by pozyskać środki na dalszy rozwój. W tym celu jej dotychczasowy właściciel może sprzedawać część posiadanych akcji albo też spółka może emitować nowe akcje, które trafią do inwestorów.

Bez względu na to, którą formę sprzedaży wybiorą dotychczasowi akcjonariusze, akcje będą najpewniej sprzedawane w tzw. ofercie publicznej. Przepisy dość jasno mówią, że jest to każda reklama, promocja, zachęta do kupna akcji, kierowana do grupy ponad 149 konkretnych osób lub też do tzw. „nieoznaczonego inwestora”. W takiej sytuacji spółka musi przestrzegać szeregu przepisów związanych z ofertą. Ktokolwiek ich nie dotrzyma i np. oferuje publicznie akcje bez prospektu emisyjnego lub memorandum, naraża się na wysokie kary finansowe, nawet do 10 mln zł.

3. Prospekt emisyjny. Podstawowa lektura każdego inwestora
By w ogóle można było mówić, że poważnie podszedłeś do tematu kupna akcji spółki wybierającej się na giełdę, musisz zapoznać się z tzw. prospektem emisyjnym. Przyszły debiutant wspólnie z domem maklerskim, który będzie oferował akcje, ma obowiązek przygotować szczegółowy dokument, w którym znajdą się informacje o spółce, jej planach i samej ofercie. Z prospektu dowiesz się np. na co firma chce przeznaczyć środki pozyskane ze sprzedaży akcji. Znajdziesz tam wreszcie harmonogram oferty i oczekiwany termin wejścia na GPW.

Dość ciekawym fragmentem prospektu zwykle okazuje się część o ryzyku – spółka ma obowiązek wyliczyć wszystkie czynniki, które zdaniem jej władz mogą zepsuć plany rozwoju w zakładanym tempie. Wszystko po to, byś mógł rzetelnie ocenić, czy inwestycja Ci się opłaci.

Zanim potencjalni inwestorzy będą mieli okazję zapoznać się z dokumentem, musi on zostać zatwierdzony przez Komisję Nadzoru Finansowego. Tutaj dwie ciekawostki: po pierwsze prospekt ma być napisany prostym językiem, zrozumiałym dla przeciętnego, drobnego inwestora. Po drugie, spółka może poprosić KNF o zwolnienie z obowiązku publikowania w prospekcie niektórych informacji. Urzędnicy zgodzą się na to, jeżeli uznają, że brak danej informacji nie wprowadza błąd inwestorów, a jej ujawnienie byłoby sprzeczne z „interesem publicznym”.

W poprzednim punkcie wskazaliśmy, że możliwa jest również publikacja tzw. memorandum. To dokument, który można spotkać np. w przypadku mniejszych ofert, o wartości poniżej 10 mln zł.

4. Cena akcji. Nie znajdziesz jej w prospekcie
Przyszli debiutanci zwykle nie chcą wykładać „wszystkich kart na stół” i informować potencjalnych inwestorów, po ile będą sprzedawać akcje. Mają do tego prawo. Wystarczy, że w prospekcie znajdzie się informacja o tym, które biura maklerskie odpowiadają za ofertę i jak będzie wyglądał przydział akcji.

O samej cenie dowiesz się później. Najpierw będzie to tzw. cena maksymalna – to obietnica, że za jedną akcję spółki zapłacisz taką sumę i ani grosza więcej. Gdy już znasz cenę maksymalną, możesz zdecydować, czy zapisujesz się na akcje.

5. Dlaczego nie dostałeś tyle akcji, ile chciałeś?
Gdy już znasz cenę maksymalną, w biurze maklerskim odpowiedzialnym za ofertę możesz złożyć zapis na konkretną liczbę akcji. By się to udało, musisz mieć odłożone odpowiednie środki na rachunku maklerskim. Jeżeli np. chcesz kupić 1.000 akcji po maksymalnej cenie 20 zł za sztukę, biura maklerskie zablokuje na Twoim rachunku 20.000 zł plus prowizja.

Gdy już spółka pozbiera zapisy wśród drobnych inwestorów, zaczyna się szukanie chętnych na akcje wśród dużych graczy, np. funduszy inwestycyjnych. Nie oszukujmy się – to oni decydują o powodzeniu oferty i to oni mają największy wpływ na ostateczną cenę akcji. Mogą zadeklarować, że kupią akcje po wskazanej wyżej cenie 20 zł za sztukę, ale mogą też powiedzieć, że to za drogo i interesuje ich np. 18 zł. Jeżeli spółka zdecyduje się ostatecznie obniżyć cenę, promocja obejmie także Ciebie. Nie może być bowiem tak, że jedni inwestorzy kupią akcje drożej od innych.

Ostateczna cena akcji to tzw. cena emisyjna. Jeżeli jest taka sama jak maksymalna, zapłacisz za akcje tyle, ile zablokowano na Twoim rachunku. Jeżeli cena będzie niższa, wówczas niewykorzystana suma pieniędzy wróci do Ciebie.

Może jednak zdarzyć się tak, że nie dostaniesz tylu akcji, na ile się zapisałeś. Będzie to efekt tzw. redukcji zleceń. Dzieje się tak wtedy, gdy zainteresowanie papierami spółki jest bardzo dużo i liczba zapisów od inwestorów przekracza liczbę oferowanych akcji. W takim przypadku po ostatecznym rozliczeniu transakcji i przydziale akcji, niewykorzystane środki wrócą na Twój rachunek.

Późniejszy sam debiut spółki to już tylko formalność. Akcje wchodzą do notowań, a Tobie pozostaje decydować, czy chcesz je szybko sprzedać, czy też trzymać, by np. korzystać z prawa do dywidendy.

Niniejszy artykuł został sporządzony wyłącznie w celach informacyjnych. Nie stanowi rekomendacji, porady inwestycyjnej, prawnej, podatkowej, reklamy ani oferty sprzedaży jakichkolwiek instrumentów finansowych, w szczególności nie zawiera informacji o instrumentach finansowych oraz warunkach ich nabywania, jak również nie stanowi zaproszenia do sprzedaży instrumentów finansowych, składania ofert ich nabycia lub zapisu na instrumenty finansowe.

Niniejszy artykuł ani żadna jego część, jak też fakt jego dystrybucji nie mogą stanowić podstawy do zawarcia jakiejkolwiek umowy lub zaciągnięcia jakiegokolwiek zobowiązania. Nie może stanowić również źródła informacji, które mogłyby być podstawą decyzji o zawarciu jakiejkolwiek umowy lub zaciągnięciu jakiegokolwiek zobowiązania.

Nie należy dla jakichkolwiek potrzeb polegać na informacjach zawartych w niniejszym artykule, ani też zakładać, że informacje te są kompletne, ścisłe lub rzetelne. Wszelkie takie założenia czynione są wyłącznie na własne ryzyko.

drukuj