Grecja trzęsie giełdami. Co robić?

Zagrożenie bankructwem Grecji w ostatnich dniach spędza sen z powiek inwestorom. Czy rzeczywiście jest się czego bać?

W ubiegłym tygodniu indeks WIG20 znalazł się poniżej poziomu 2,1 tys. pkt. Po raz ostatni był tak nisko jesienią ubiegłego roku. Wszystko przez niepokój inwestorów związany z kryzysem w Grecji. W dzisiejszym odcinku cyklu „Cały ten rynek…” zastanowimy się, co ta sprawa oznacza dla naszych portfeli.

 

WIG20 najniżej od prawie roku

W porównaniu do najwyższego w tym roku poziomu, zanotowanego w lutym, wskaźnik WIG20 stracił już około 15 procent. Teraz broni się przed zjazdem poniżej ważnego wsparcia, które powstało po spadkach z lata ubiegłego roku.

 Kliknij, aby powiększyć

źródło: Stooq.pl

Zarówno wówczas, jak i dzisiaj powodem wyprzedaży akcji są doniesienia na temat możliwego bankructwa Grecji i wyjścia tego kraju ze strefy euro. Takie zapowiedzi powodują, że inwestorzy chętniej wyprzedają akcje, bo boją się poważnego kryzysu na rynkach. Czy rzeczywiście zagrożenie jest realne?

 

Najgorsza dla inwestorów jest niepewność jutra

Możliwość wystąpienia Grecji ze strefy euro jest obecnie bardziej realna niż kiedykolwiek wcześniej. Po ostatnich wyborach parlamentarnych do głosu w tym kraju doszli przeciwnicy wynegocjowanych wcześniej reform oszczędnościowych, a stworzenie rządu się nie udało. W czerwcu Grecję czekają więc kolejne wybory, które zapewne przełomu nie przyniosą. A brak reform w Grecji może spowodować odcięcie pomocy finansowej dla tego kraju ze strony reszty państw strefy euro, Europejskiego Banku Centralnego oraz Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Ma to o tyle duże znaczenie, że na czerwiec przypadają dwie tury wykupu obligacji przez Grecję, a do końca czerwca kraj ma zatwierdzić oszczędności na ponad 11 mld euro.

 

Co taka sytuacja oznacza dla inwestorów?

Przede wszystkim czeka nas kolejny miesiąc niepewności i braku jakichkolwiek decyzji w sprawie Grecji. A to dla rynków zdecydowanie najgorsze rozwiązanie, bo uniemożliwia inwestorom rzetelną ocenę sytuacji i spokojne kupowanie wybranych akcji.

W tym kontekście czas dla posiadaczy akcji jest bardzo trudny i jeżeli ktoś nie ma mocnych nerwów, to lepiej, żeby trzymał się z daleka od parkietu. Ocena tego, co nastąpi po wyborach, jest w tej chwili niezwykle trudna. Można założyć, że tylko zwycięstwo partii proreformatorskich mogłoby przynajmniej na chwilę uspokoić nastroje na rynku.

 

Dlaczego sprawa Grecji jest tak ważna?

Grecka gospodarka jest najbardziej zadłużoną wśród wszystkich krajów strefy euro. Jej dług publiczny przekroczy w tym roku 170% PKB. Jeżeli dołożyć do tego recesję i wzrost bezrobocia do nawet 25%, zagrożenie brakiem wypłat świadczeń socjalnych, będzie to oznaczało, że sytuacja w kraju jest katastrofalna.

Z drugiej strony Grecja to maleńki kraj, którego znaczenie w strukturze całej Unii Europejskiej jest znikome. Skąd zatem tak duże obawy o jej bankructwo? Otóż problemem dla rynków nie jest sama kondycja greckiej gospodarki, a to, co stanie się po jej bankructwie. Powody są co najmniej dwa.

Po pierwsze, boją się tego instytucje finansowe. Wiele z nich, głównie z Niemiec i Francji, kupiło greckie obligacje, na których już poniosło bądź poniesie gigantyczne straty – do tej pory prywatni inwestorzy zgodzili się na umorzenie zobowiązań w wysokości 100 mld euro, a to wciąż za mało.

Po drugie, i co ważniejsze, wśród inwestorów rosną obawy, że wystąpienie Grecji ze strefy euro spowoduje lawinę kłopotów w kolejnych krajach południa Europy. Bo przecież Hiszpania, Portugalia czy Włochy również zmagają się z kryzysem finansów publicznych. A co gorsze, to znacznie większe gospodarki, ze znacznie bardziej rozbudowanymi instytucjami finansowymi, które również mogłyby stracić miliardy euro i wywołać tym samym wśród klientów klasyczny run na banki. Na pomoc dla nich międzynarodowym instytucjom po prostu nie starczyłoby pieniędzy.

Jaki z tego wniosek? Inwestorzy wyprzedają akcje, bo doskonale zdają sobie sprawę, że europejscy politycy nie wypracowali do tej pory żadnego planu awaryjnego, a pompowanie pieniędzy w Grecję i jednocześnie zagrożone instytucje finansowe się nie sprawdza.

 

Czas obstawiać spółki defensywne

W tym całym zamieszaniu polscy inwestorzy mogą jednak dopatrzeć się pewnych optymistycznych elementów.

Po pierwsze, polska gospodarka, choć powoli dotyka ją spowolnienie dynamiki wzrostu, to jednak wciąż nie wpadła w recesję. Po drugie, żadne nasze banki, w przeciwieństwie do niemieckich czy francuskich, nie kupowały obligacji zagrożonych bankructwem krajów, a ich współczynniki wypłacalności są na wyższym poziomie niż wymaga tego polski nadzór finansowy. Po trzecie, sama struktura spółek na GPW jest defensywna. Oznacza to, że dużo na parkiecie np. firm energetycznych, co w czasie niepewności paradoksalnie może działać na naszą korzyść.

Jaki z tego wniosek dla inwestorów? Wyprzedaż na GPW to na razie tylko efekt obaw o kondycję Grecji. Dlatego jeżeli dojdzie przełamania minimów i dalszych, mocnych spadków, to jest duża szansa, że będą one krótkotrwałe.

W takiej sytuacji najlepiej zachować bardzo dużą ostrożność w inwestycjach i decydować się raczej na zakup akcji dużych, płynnych spółek, które do tego regularnie dzielą się z inwestorami zyskiem, wypłacając dywidendę. W ten sposób znacznie zredukujemy ryzyko straty. Co nie zmienia faktu, że z dużymi zyskami na razie czas się pożegnać.

 

Niniejszy artykuł został sporządzony wyłącznie w celach informacyjnych. Nie stanowi rekomendacji, porady inwestycyjnej, prawnej, podatkowej, reklamy ani oferty sprzedaży jakichkolwiek instrumentów finansowych, w szczególności nie zawiera informacji o instrumentach finansowych oraz warunkach ich nabywania, jak również nie stanowi zaproszenia do sprzedaży instrumentów finansowych, składania ofert ich nabycia lub zapisu na instrumenty finansowe.

Niniejszy artykuł ani żadna jego część, jak też fakt jego dystrybucji nie mogą stanowić podstawy do zawarcia jakiejkolwiek umowy lub zaciągnięcia jakiegokolwiek zobowiązania. Nie może stanowić również źródła informacji, które mogłyby być podstawą decyzji o zawarciu jakiejkolwiek umowy lub zaciągnięciu jakiegokolwiek zobowiązania.

Nie należy dla jakichkolwiek potrzeb polegać na informacjach zawartych w niniejszym artykule, ani też zakładać, że informacje te są kompletne, ścisłe lub rzetelne. Wszelkie takie założenia czynione są wyłącznie na własne ryzyko.

drukuj