Jak kupić akcje Facebooka?

W ciągu najbliższych kilku tygodni na nowojorskiej giełdzie zadebiutuje największy portal społecznościowy na świecie. Jego założyciel wzbogaci się tym samym o 28 mld dolarów. Polscy inwestorzy też będą mogli spróbować zarobić.

W kolejnym odcinku cyklu „Cały ten rynek…” rzecz o zbliżającym się debiucie spółki Facebook na Wall Street. Informacja na ten temat od dłuższego czasu rozgrzewa emocje inwestorów. Analitycy szacują bowiem, że wartość spółki po wejściu na giełdę może wynieść nawet na 100 mld dolarów. To ponad cztery razy więcej niż Google, który na debiucie został wyceniony na około 23 mld dolarów.

 

Masz konto na Facebooku? Dałeś mu zarobić dolara

Facebook to obecnie najpopularniejszy portal społecznościowy na świecie, z którego korzysta ponad 845 mln użytkowników, a w tym roku ta liczba ma przekroczyć 1 mld. Dla porównania np. portal LinkedIn gromadzi 150 mln osób, a nk (dawniej Nasza Klasa) – ponad 14 mln.

Dzięki tak ogromnej liczbie użytkowników Facebook stał się obiektem pożądania reklamodawców, którzy dzięki serwisowi wiedzą wszystko na temat użytkowników, np. jakie mają hobby, gdzie chodzą, co jedzą, z kim się spotykają. A serwis z tej wiedzy czerpie bardzo poważne zyski.

Jak wynika z jego prospektu emisyjnego, w ubiegłym roku zysk netto Facebooka sięgnął 1 mld dolarów. To ponad 60% więcej niż w 2010 roku. W tym samym czasie jego przychody skoczyły o prawie 90%, do 3,7 mld dolarów. To oznacza, że każdy użytkownik w ubiegłym roku przyniósł Facebookowi nieco ponad dolara zysku netto.

Szczegółowe dane finansowe spółki można zobaczyć na 40. stronie prospektu emisyjnego spółki, dostępnego tutaj. Facebook zarabia głównie na reklamach (ponad 80% przychodów). Dość mocno rozwija jednak chociażby sektor gier i zapowiada wprowadzanie nowych narzędzi, które będą jeszcze bardziej zachęcać użytkowników do „klikania” i przynoszenia spółce nowych pieniędzy.

Nic więc dziwnego, że Facebook rozpala emocje inwestorów, choć nie brakuje obaw, że jego debiut może stać się początkiem bańki internetowej, podobnej to tej, z którą mieliśmy do czynienia w 2000 roku.

 

Zuckerberg będzie miał 28 mld dolarów. A Ty?

W prospekcie emisyjnym można przeczytać również, że założyciel i prezes Facebooka Mark Zuckerberg ma w nim 28% udziałów. Jeżeli wycena analityków się potwierdzi, będzie to oznaczać, że wartość akcji Zuckerberga urośnie do 28 mld dolarów, co da mu miejsce w ścisłej czołówce najbogatszych ludzi na świecie. Do ponad 11 mld dolarów skoczy z kolei wartość udziałów Jamesa Breyera, który siedem lat temu zainwestował w Facebooka skromne 12,7 mln dolarów. A współzałożyciel portalu Dustin Moskowitz, przy założeniu tej wyceny, będzie miał udziały wartości 7,6 mld dolarów.

Inwestorzy, którzy rozważają zakup akcji Facebooka, również mają szansę na zyski. Taki wniosek można wyciągnąć m.in. na podstawie dotychczasowych debiutów portali społecznościowych na giełdzie. Przykładowo akcje spółki LinkedIn są dzisiaj ponad 100% droższe niż w ofercie publicznej. Z kolei Groupon tylko podczas pierwszego dnia notowań na Wall Street podczas ubiegłorocznego debiutu zyskiwał nawet 50%. Do dzisiaj jednak powrócił mniej więcej do kursu z oferty publicznej. Różnica polega jednak na tym, że Groupon póki co nie jest rentowny i ma ogromną konkurencję.

 

Jak kupić akcje Facebooka?

Co to wszystko oznacza dla polskich inwestorów? Warto zauważyć, że również oni będą mogli stać się współwłaścicielami portalu Zuckerberga. Większość analityków jest zgodna, że przynajmniej w pierwszym okresie notowań na Wall Street Facebook powinien przynosić zyski inwestorom. Trzeba jednak pamiętać, że ryzyko jest spore, bo mamy tu do czynienia z biznesem internetowym, który w ogromnej mierze podlega „modom” użytkowników. Wystarczy tu chociażby wspomnieć o historii portalu MySpace, który przestał cieszyć się zainteresowaniem użytkowników po pojawieniu się właśnie Facebooka.

Niemniej jednak, osoby, które mają wolną gotówkę i są fascynatami Facebooka, mogą spróbować swoich sił na Wall Street. Jak to zrobić?

Przede wszystkim należy założyć rachunek w domu maklerskim, który umożliwia kupowanie akcji na rynkach zagranicznych. Takie rachunki można znaleźć w ofercie praktycznie wszystkich dużych biur na rynku. Problem tylko w kosztach ich prowadzenia. Bo o ile rachunki umożliwiające grę na warszawskiej giełdzie są bardzo często darmowe, o tyle rachunki zagraniczne to koszt rzędu kilkudziesięciu złotych rocznie za samo ich prowadzenie. Do tego dochodzą oczywiście prowizje od transakcji, które są zbliżone do standardowych i wynoszą około 0,5%.

Warto dodatkowo pamiętać o dwóch sprawach. Niektóre domy maklerskie często stawiają inwestorom wymóg minimalnej kwoty w przypadku inwestycji na rynku zagranicznym. A ta może być dość znacząca i wynieść nawet kilkaset tysięcy złotych.

Wybrałeś już rachunek. Co dalej? Według wstępnych informacji polscy gracze będą mogli zapisywać się na akcje w IPO Facebooka. Sama procedura wygląda jednak nieco inaczej niż w przypadku krajowych ofert. Najprawdopodobniej bowiem to biuro maklerskie będzie najpierw zbierać deklaracje od inwestorów i potem jako inwestor instytucjonalny zgłosi się na amerykańską ofertę. Specyfika Wall Street polega jednak na tym, że nie ma tam znanej nam proporcjonalnej redukcji liczby zapisów, tylko oferujący niejako „wybiera” sobie, ile komu akcji przyzna. Dla gracza indywidualnego oznacza to tyle, że do ostatniej chwili nie będzie wiedział, ile akcji dostał.

Jeżeli ich liczba okaże się zbyt mała, pozostanie mu już tylko ewentualne dokupowanie papierów, np. w dniu debiutu, ale już nie w samym IPO.

Do tego należy pamiętać również o tym, że zysk będzie zależał nie tylko od zachowania kursu akcji na nowojorskiej giełdzie, ale również od kursu złotego wobec dolara. W tej sytuacji umocnienie polskiej waluty nie będzie sprzyjać inwestorom.

Niniejszy artykuł został sporządzony wyłącznie w celach informacyjnych. Nie stanowi rekomendacji, porady inwestycyjnej, prawnej, podatkowej, reklamy ani oferty sprzedaży jakichkolwiek instrumentów finansowych, w szczególności nie zawiera informacji o instrumentach finansowych oraz warunkach ich nabywania, jak również nie stanowi zaproszenia do sprzedaży instrumentów finansowych, składania ofert ich nabycia lub zapisu na instrumenty finansowe.

Niniejszy artykuł ani żadna jego część, jak też fakt jego dystrybucji nie mogą stanowić podstawy do zawarcia jakiejkolwiek umowy lub zaciągnięcia jakiegokolwiek zobowiązania. Nie może stanowić również źródła informacji, które mogłyby być podstawą decyzji o zawarciu jakiejkolwiek umowy lub zaciągnięciu jakiegokolwiek zobowiązania.

Nie należy dla jakichkolwiek potrzeb polegać na informacjach zawartych w niniejszym artykule, ani też zakładać, że informacje te są kompletne, ścisłe lub rzetelne. Wszelkie takie założenia czynione są wyłącznie na własne ryzyko.

drukuj