Kryzys w branży budowlanej. Sprawdź, dlaczego inwestorzy pozbywają się akcji

Giełda wyprzedza wydarzenia w realnej gospodarce. Jeżeli przyjmiemy, że ta rynkowa prawda sprawdza się również w przypadku „budowlanki”, będzie to oznaczać, iż kolejne miesiące okażą się dla branży bardzo ciężkie. Inwestorów czeka prawdziwa wojna nerwów.

Aż jedną czwartą wartości stracił od początku 2018 r. giełdowy indeks WIG Budownictwo, w którego skład wchodzi prawie 40 spółek budowlanych. Co ciekawe, w tym samym czasie główne wskaźniki WIG oraz WIG20 oddały po zaledwie 3%. Jeszcze większą rozbieżność w wynikach indeksów widać, gdy spojrzymy na stopy zwrotu za ostatnie 3 miesiące: WIG i WIG20 zyskały po ponad 5%, podczas gdy WIG Budownictwo stracił 15%.

Posiadacze akcji spółek budowlanych przeżywają obecnie trudny okres. W kolejnym odcinku cyklu „Cały ten rynek…” pokazujemy, gdzie szukać przyczyn tej sytuacji.

Wyraźne spadki kursów akcji na wieść o wynikach

Zysk netto Grupy Budimex spadł w drugim kwartale o 41% w ujęciu rocznym – ten szacunek podany po sesji 10 lipca przez największą spółkę budowlaną na GPW wywołał niemałe zamieszanie wśród inwestorów. Posiadacze akcji Budimeksu – przyzwyczajeni w ostatnich latach do ciągłych wzrostów notowań firmy i przyzwoitych dywidend – rzucili się do gwałtownej wyprzedaży akcji. W ten sposób kurs akcji w ciągu zaledwie dwóch sesji spadł o ok. 20%.

Podobny scenariusz powtórzyła 22 sierpnia inna znana spółka budowlana, Erbud. W jej przypadku publikacja szacunku wyników za pierwsze półrocze 2018 r. (30 mln zł straty netto) spowodowała przecenę kursu akcji o 30% w jeden dzień.

Poniżej prezentujemy pełne zestawienie spółek z indeksu WIG Budownictwo wraz ze wskazaniem, o ile zmieniły się ich notowania od początku roku.

Dwa wspomniane wyżej komunikaty przypomniały inwestorom o prognozach, na które można było natknąć się już w 2017 r. Ich przesłanie było dość proste: branżę budowlaną czeka kryzys. Już wtedy Dariusz Blocher, prezes Budimeksu, w wypowiedziach dla prasy mówił o tym, że branżę czeka wojna cenowa, która doprowadzi o wyraźnego spadku rentowności przedsiębiorstw. Obecnie coraz więcej doniesień potwierdza te przewidywania.

Wzrost kosztów działalności. Zyski niższe od wcześniejszych założeń

Jak można zauważyć w powyższej tabeli, gorszy klimat rynkowy panuje w największej mierze wśród spółek, które zajmują się dużymi kontraktami infrastrukturalnymi. Firmy, które np. budują drogi czy wykonują prace w zakresie infrastruktury kolejowej, muszą liczyć się z tym, że inwestorzy będą odwracać się od ich akcji.

Powód? Uczestnicy rynku obawiają się powtórki z lat 2010-2012. Wówczas mechanizm kryzysu sprowadził się do następujących kroków: duża liczba rozpoczętych w tym samym czasie kontraktów (efekt Euro 2012) przełożyła się na wzrost cen surowców, co z kolei negatywnie wpłynęło na rentowność firm. Inaczej mówiąc, realizacja projektów za wynagrodzenie z wygranych przetargów przestała im się opłacać. Wiele z nich sobie nie poradziło i wypadło z rynku, pozostawiając bez pracy kilkadziesiąt tysięcy ludzi.

Rośnie liczba upadłości w budowlance

Obecnie do wszystkich wspomnianych czynników eksperci z branży dorzucają jeszcze problem związany z brakiem rąk do pracy. A to dodatkowo może powodować nie tylko opóźnienia w realizacji kontraktów budowlanych, ale też wzrost samych kosztów pracy.

Uwagę na ten aspekt zwrócili już analitycy firmy Coface. Podają oni, że „spirala rosnących kosztów dotyka głównie mniejsze firmy wykonawcze, jednak problemy są widoczne również u większych graczy. Sytuację ratuje wciąż duży popyt na usługi budowlane, jednak należy się obawiać pewnego przegrzania koniunktury w branży i rosnących problemów płynnościowych”.

Analitycy Coface wskazują, że w pierwszym półroczu liczba upadłości w budowlance była wyższa o 18% w porównaniu do tego samego okresu ubiegłego roku. Do tego wszystkiego możemy dołożyć chociażby opublikowane w maju dane Biura Informacji Gospodarczej InfoMonitor, według którego zaległości w płatnościach firm budowlanych sięgnęły już 4,57 mld zł. Jednocześnie liczba dłużników, którzy nie regulują swoich zobowiązań na czas, wciąż rośnie.

„Najbardziej niepokojący jest fakt, że zjawiska te obserwujemy w sytuacji, gdy firmy mają pełne portfele zamówień, a szczyt prac dopiero się rozpoczyna. Ryzyko, że dojdzie do kolejnej fali upadłości w sektorze, jak i wśród firm z nim powiązanych jest coraz większe” – czytamy w komentarzu do danych BIG Infomonitor.

Szczyt kryzysu dopiero nadejdzie?

Po lekturze powyższych danych trudno dziwić się inwestorom, którzy pozbywają się akcji spółek budowlanych. Tym bardziej, że wielu ekspertów zakłada, iż szczyt budowlanego kryzysu jest jeszcze przed nami.

W ostatnim wywiadzie Krzysztof Folta, prezes TIM-u, wskazywał, że bardzo trudny dla branży budowlanej może okazać się 2019 r.

Posiadaczom akcji pozostaje mieć nadzieję, że rząd zrealizuje obietnice wprowadzenia rozwiązań, które pomogą branży, a zdrowe dotychczas firmy szybko podniosą się po kryzysie.

Niniejszy artykuł został sporządzony wyłącznie w celach informacyjnych. Nie stanowi rekomendacji, porady inwestycyjnej, prawnej, podatkowej, reklamy ani oferty sprzedaży jakichkolwiek instrumentów finansowych, w szczególności nie zawiera informacji o instrumentach finansowych oraz warunkach ich nabywania, jak również nie stanowi zaproszenia do sprzedaży instrumentów finansowych, składania ofert ich nabycia lub zapisu na instrumenty finansowe.
Niniejszy artykuł ani żadna jego część, jak też fakt jego dystrybucji nie mogą stanowić podstawy do zawarcia jakiejkolwiek umowy lub zaciągnięcia jakiegokolwiek zobowiązania. Nie może stanowić również źródła informacji, które mogłyby być podstawą decyzji o zawarciu jakiejkolwiek umowy lub zaciągnięciu jakiegokolwiek zobowiązania.
Nie należy dla jakichkolwiek potrzeb polegać na informacjach zawartych w niniejszym artykule, ani też zakładać, że informacje te są kompletne, ścisłe lub rzetelne. Wszelkie takie założenia czynione są wyłącznie na własne ryzyko.

drukuj