Między ludźmi musi być chemia

Rozmowa z Bogdanem Kerszenem – właścicielem Firmy Usługowo-Handlowej „Boker” z Kościerzyny (woj. pomorskie)

Firma „Boker” funkcjonuje na rynku od 1997 r. Proszę nieco przybliżyć swoją działalność. Czy od początku mają Państwo w ofercie artykuły elektrotechniczne?

Bogdan Kerszen: – Zanim założyłem własną firmę, tworzyłem spółkę z kilkoma kolegami. Sprzedawaliśmy właściwie wszystko, co było niezbędne na budowie. Ja, z racji wykształcenia elektrotechnicznego, zajmowałem się elektryką. Gdy po pewnym czasie odłączyłem się i rozpocząłem działalność na własną rękę, artykuły elektrotechniczne znalazły się w mojej ofercie od pierwszego dnia. Oprócz nich sprzedajemy hurtowo
i detalicznie inne artykuły ogólnobudowlane, w szczególności farby i lakiery, jednak asortyment elektrotechniczny stanowi 50% naszych obrotów.

Kto stanowi główną grupę Państwa klientów? Na jak dużą skalę działacie?

– Obsługujemy przede wszystkim inwestycje z terenu naszego powiatu, czasem województwa. Raczej mniejszych i średnich wykonawców prac, za to kompleksowo – od cementu po żarówki.

Co stanowi największy atut Państwa firmy?

– Wydaje mi się, że właśnie ta kompleksowość oraz indywidualne traktowanie klienta. Nasz pracownik odwiedza budowę, by jak najlepiej poznać specyfikę inwestycji, a w efekcie – przygotować dla klienta jak najlepiej dopasowaną i atrakcyjną ofertę.

Jak z Pańskiej perspektywy wygląda obecnie kondycja branży budowlanej? Czy można już z całkowitą pewnością ogłosić koniec kryzysu?

– Na pewno daleko nam jeszcze do sytuacji z roku 2007 czy 2008, gdy na rynku mieliśmy do czynienia z prawdziwym boomem. Jeszcze na początku tego roku można było mówić o pewnej stagnacji, jednak na szczęście zima nie była tak surowa jak rok temu, co sprawiło, że wiele inwestycji toczyło się bez przerw spowodowanych niekorzystną pogodą lub przerwy te nie były aż tak długie. Teraz rynek powoli się rozpędza, myślę zatem, że można być ostrożnym optymistą co do kondycji branży w najbliższym czasie.

Boker istnieje już 14 lat. Przeżyli Państwo zarówno czasy koniunktury, jak i ogólnoświatowy kryzys gospodarczy. Dynamicznie się rozwijacie. Jaka jest Pańska recepta na sukces?

– Opieram się na ludziach. To oni są podstawowym, jeśli nie jedynym czynnikiem dającym szansę na odniesienie sukcesu. Stawiam na kadrę sprawdzoną, a jednocześnie taką, między którą jest chemia. Bez tego czegoś nie do końca określonego nie można liczyć na sukces. Ktoś może być pracowitym i obowiązkowym profesjonalistą, ale jeśli z racji osobowości czy innego powodu między nim a resztą zespołu nie zaiskrzyło (w pozytywnym sensie), to niestety na dłuższą metę nic z tego nie będzie. Pracowników staram się odpowiednio motywować i doceniać – tak, by nie czuli potrzeby rozglądać się za nowym pracodawcą. Przez te kilkanaście lat zatrudnienie w firmie wzrosło do 22 osób, jednak pierwsze trzy osoby, które zaczynały pracę wraz z rozpoczęciem działalności przez Boker, nadal tu pracują. Wszelkie problemy czy oczekiwania pracowników staram się rozwiązywać w sposób dla nich pomyślny, nawet jeśli firma nie odniesie z tego powodu natychmiastowych korzyści lub poniesie jakieś koszty. Wiem jednak z doświadczenia, że w dłuższej perspektywie takie podejście procentuje, z korzyścią dla firmy.

Boker współpracuje z TIM SA od prawie 10 lat. Jak do tego doszło i jak ocenia Pan naszą współpracę?

– Pewnego dnia po prostu odwiedził nas przedstawiciel handlowy TIM SA. Postanowiliśmy spróbować, gdyż do tego czasu współpracowaliśmy z innym dostawcą. Takie testowanie trwało pół roku, może rok. Atrakcyjne warunki cenowe przyszły z czasem, jednak na początku zaważył ten czynnik ludzki, o którym już mówiłem. Dobry kontakt, szybka reakcja, łatwość w dogadaniu się i duża elastyczność, a jednocześnie obsługa pełna szacunku dla klienta. Dopóki będą z nami współpracować tacy ludzie jak obecnie, będzie dobrze.

 

 


drukuj