Akcjonariat Obywatelski. Inwestorzy mogą czuć się zawiedzeni

Kupiłeś akcje Jastrzębskiej Spółki Węglowej w ofercie publicznej i trzymasz je do dzisiaj? Twoja strata przekracza już 70% zainwestowanych pieniędzy. Czy zatem idea zaproponowana przez Skarb Państwa okazała się porażką?

„Akcjonariat Obywatelski” – tę propozycję dla inwestorów indywidualnych Skarb Państwa promuje od 2010 r. i w jej ramach sprzedaje im akcje prywatyzowanych spółek. W kolejnym odcinku cyklu „Cały ten rynek…” sprawdzimy, czy oferta opłaciła się inwestorom.

Kto kupił wszystkie akcje i je trzyma, ten nie zarobił
Od 2010 r. Skarb Państwa w ramach „Akcjonariatu Obywatelskiego” zaproponował drobnym inwestorom akcje ośmiu spółek. Branżę finansową reprezentowało PZU (2010 r.). Jeżeli ktoś chciał się skusić na energetykę, mógł kupić papiery Tauronu (2010 r.), ZE PAK (2012 r.) i Energi (2013 r.). Na rynku pojawił się też przewoźnik PKP Cargo (2013 r.), spółka z branży nieruchomości PHN (2013 r.) oraz sama GPW (2010 r.).

Jak widać, możliwości było więc sporo. Założyliśmy, że część inwestorów kupowała wszystkie, maksymalnie dostępne pakiety akcji tych firm w ofercie publicznej i trzyma je do dzisiaj. Czy taka strategia się opłaciła?

By ją zrealizować, inwestor indywidualny musiał kupić akcje w sumie za ponad 72 tys. zł. To koszt samego, ostatecznego zakupu. W większości przypadków maksymalne zapisy były wyższe, ale po redukcji część środków wracała na konto gracza. Jeżeli inwestor trzyma wszystkie akcje do dzisiaj, to wartość jego pakietu jako całości jest praktycznie niezmieniona.

Co jednak bardzo ciekawe, jego portfel został uratowany przed stratami tylko przez bardzo mocny wzrost kursu PZU. Nieźle od debiutów spisują się też ZE PAK i Energi. W przypadku reszty spółek obecne kursy akcji są niższe od ich cen emisyjnych.

AO

O tym, że PZU da bardzo dobrze zarobić inwestorom, było wiadomo od samego początku oferty publicznej. Drobni inwestorzy dosłownie rzucili się do kupowania akcji. W sumie zapisy złożyło aż 250 tys. osób. A ponieważ przydział 30 akcji „na głowę” dla wielu był zbyt niski, to powszechną praktyką było wówczas zapisywanie na papiery PZU członków rodzin i znajomych. Jak widać, w tym przypadku inwestorzy mogą się dziś cieszyć sporymi zyskami i dodatkowo regularnie korzystać z dywidend.

Inwestycja w JSW przyniosła spore straty
Tego samego nie mogą powiedzieć osoby, które w lipcu 2011 r. kupiły akcje Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Zainteresowanie ofertą również było wtedy bardzo duże, bo zapisy złożyło ponad 161 tys. drobnych inwestorów.

Jednak ci, którzy trzymają papiery JSW do dzisiaj, mogą czuć się bardzo zawiedzeni. Ostatnio miało miejsce dość symboliczne wydarzenie: kurs JSW spadł do poziomu 36 zł, co oznaczało stratę równo 100 zł na każdej kupionej w ofercie publicznej akcji. Co gorsze, analitycy Espirito Santo wyznaczyli niedawno cenę docelową papierów JSW na 27,20 zł, utrzymując zalecenie „sprzedaj”. Jeżeli ten scenariusz się zrealizuje, będzie to oznaczać stratę w wysokości aż 80% wobec ceny emisyjnej.

Dzięki prywatyzacjom wiele osób poznało, czym jest GPW
Jak widać z dzisiejszej perspektywy, „Akcjonariat Obywatelski” nie dla wszystkich inwestorów okazał się łaskawy. Jednak jednocześnie można być pewnym tego, że dzięki tej idei wiele osób w ogóle miało okazję po raz pierwszy zetknąć się z rynkiem kapitałowym.

Widać to chociażby po skokowym wzroście liczby nowych rachunków maklerskich. Według danych Krajowego Depozytu Papierów Wartościowych jeszcze w 2007 r. ich liczba nie przekraczała 1 mln. Trzy lata później było to już 1,47 mln, a na początku 2014 r. już 1,51 mln.

Niniejszy artykuł został sporządzony wyłącznie w celach informacyjnych. Nie stanowi rekomendacji, porady inwestycyjnej, prawnej, podatkowej, reklamy ani oferty sprzedaży jakichkolwiek instrumentów finansowych, w szczególności nie zawiera informacji o instrumentach finansowych oraz warunkach ich nabywania, jak również nie stanowi zaproszenia do sprzedaży instrumentów finansowych, składania ofert ich nabycia lub zapisu na instrumenty finansowe.

Niniejszy artykuł ani żadna jego część, jak też fakt jego dystrybucji nie mogą stanowić podstawy do zawarcia jakiejkolwiek umowy lub zaciągnięcia jakiegokolwiek zobowiązania. Nie może stanowić również źródła informacji, które mogłyby być podstawą decyzji o zawarciu jakiejkolwiek umowy lub zaciągnięciu jakiegokolwiek zobowiązania.

Nie należy dla jakichkolwiek potrzeb polegać na informacjach zawartych w niniejszym artykule, ani też zakładać, że informacje te są kompletne, ścisłe lub rzetelne. Wszelkie takie założenia czynione są wyłącznie na własne ryzyko.

drukuj