Debiuty na GPW. Tak spółki bronią inwestorów przed stratami

Każdej spółce, która planuje debiut na giełdzie, zależy na tym, by wypadł on jak najlepiej – nie może więc dopuścić do wyraźnego spadku kursu akcji. Ten mógłby bowiem zapoczątkować szerszą ucieczkę inwestorów, a wówczas sam debiut okazałby się wizerunkową klapą. Takim sytuacjom mają zapobiec specjalnie zaangażowane do tego firmy inwestycyjne.

Ostatnia oferta publiczna akcji operatora telekomunikacyjnego Play cieszyła się ogromnym zainteresowaniem drobnych inwestorów. Chęć zakupu papierów spółki była wśród nich tak duża, że w niektórych przypadkach zlecenia trzeba było zredukować nawet o ponad 80%.

Wbrew oczekiwaniom wielu inwestorów debiut Play nie przyniósł im jednak oczekiwanych zysków. Ale zostali też uchronieni przed poważnymi stratami. W kolejnym odcinku cyklu „Cały ten rynek…” tłumaczymy, na czym polega mechanizm stabilizacji kursu akcji spółki.

Inwestorzy dostali szansę, by wyjść z inwestycji bez strat
Zainteresowanie obserwatorów rynku na początku sierpnia wzbudził komunikat spółki Play, która podała, że bank JP Morgan wydał 270 mln zł na zakup ponad 7,5 mln jej akcji. Transakcje miały miejsce podczas sesji giełdowych, co oznacza, że bank skupował papiery od inwestorów, którzy się ich pozbywali.

Można zadać pytanie, dlaczego właściwie tak duża instytucja nie zgłosiła zapotrzebowania na akcje jeszcze przed debiutem, w trakcie oferty publicznej?

Okazuje się, że rola JP Morgan była zupełnie inna. Otóż bank został zaangażowany do tego, by strzec kursu przed spadkami. A można to zrobić tylko w jeden sposób: skupując z rynku akcje po cenach równych lub wyższych od bronionego poziomu.

W ten sposób bank stał się tzw. menedżerem stabilizującym – dzięki niemu drobni inwestorzy być może nie zarobili kroci, ale jednocześnie mogli wycofać się z inwestycji, sprzedając akcje po ok. 36 zł, a więc po kursie zbliżonym do ceny emisyjnej.

30 dni ochrony. Później kurs już broni się sam
Mechanizm stabilizacji kursu akcji to jedna z opcji, którą wykorzystują debiutujące spółki, by przyciągnąć do swojej oferty drobnych inwestorów. To swego rodzaju „bezpiecznik”. Sugestia, że nawet jeżeli debiut się nie powiedzie, to i tak będą oni mieli szansę sprzedać akcje po satysfakcjonującej cenie.

Informacja o tym, że do danej oferty publicznej został zaangażowany menedżer stabilizujący, musi znaleźć się w prospekcie emisyjnym – a więc najważniejszym dokumencie, z którym powinien zapoznać się inwestor przed złożeniem zapisu na akcje.

W prospekcie spółka wskazuje, jaka dokładnie instytucja będzie pełnić rolę menedżera i przez jaki okres. Standardem jest obrona kursu przez 30 dni od debiutu, przy czym prospekt może dodatkowo określić np. max. liczbę akcji, która będzie w ten sposób skupiona. Spółka wskazuje też zwykle, że menedżer ma prawo, a nie obowiązek skupować akcje – nie daje więc żadnej gwarancji, że kurs nie spadnie.

Jeżeli natomiast już po debiucie dojdzie do tego rodzaju „interwencji”, wówczas spółka ma obowiązek podać do publicznej wiadomości informację o liczbie skupionych przez menedżera akcji oraz innych szczegółach transakcji.

Najlepiej, by działania menedżera nie były potrzebne
Inwestorzy, którzy będą rozważać kupno akcji spółki w ofercie publicznej, powinni zawsze pamiętać o tym, by zorientować się, czy w prospekcie deklaruje ona obronę kursu.

Oczywiście najlepiej jednak, by działania menedżera stabilizującego okazały się zbędne. Tak było np. w przypadku innego tegorocznego debiutanta – spółki Dino. Sprzedawała ona akcje po cenie emisyjnej w wysokości 33,50 zł. Kto nie sprzedał ich do dzisiaj, ma już ok. 50% zysku. Spółka informowała również, że zaangażowany przez nią menedżer stabilizujący w okresie 30 dni od debiutu nie dokonał żadnej transakcji na akcjach.

Ale już np. w 2011 r., gdy na rynku obserwowaliśmy duże debiuty spółek Skarbu Państwa, stabilizacja kursu była potrzebna w przypadku Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Biuro maklerskie pełniące wówczas funkcję menedżera skupowało akcje po kursach zbliżonych do ceny emisyjnej 136 zł. Po zakończeniu tych działań kurs zaczął jednak gwałtownie spadać i do dziś nie powrócił do poziomu z oferty publicznej.

Niniejszy artykuł został sporządzony wyłącznie w celach informacyjnych. Nie stanowi rekomendacji, porady inwestycyjnej, prawnej, podatkowej, reklamy ani oferty sprzedaży jakichkolwiek instrumentów finansowych, w szczególności nie zawiera informacji o instrumentach finansowych oraz warunkach ich nabywania, jak również nie stanowi zaproszenia do sprzedaży instrumentów finansowych, składania ofert ich nabycia lub zapisu na instrumenty finansowe.
Niniejszy artykuł ani żadna jego część, jak też fakt jego dystrybucji nie mogą stanowić podstawy do zawarcia jakiejkolwiek umowy lub zaciągnięcia jakiegokolwiek zobowiązania. Nie może stanowić również źródła informacji, które mogłyby być podstawą decyzji o zawarciu jakiejkolwiek umowy lub zaciągnięciu jakiegokolwiek zobowiązania.
Nie należy dla jakichkolwiek potrzeb polegać na informacjach zawartych w niniejszym artykule, ani też zakładać, że informacje te są kompletne, ścisłe lub rzetelne. Wszelkie takie założenia czynione są wyłącznie na własne ryzyko.

drukuj