Fundusze stabilnego wzrostu coraz popularniejsze. Mogą się opłacić?

Dla prawie 1/3 Polaków przy wyborze funduszu inwestycyjnego liczy się przede wszystkim „akceptowalny” poziom ryzyka. Jeszcze 2 lata temu ten odsetek był znacznie niższy. Oznacza to, że coraz więcej osób stawia na pierwszym miejscu bezpieczeństwo swoich oszczędności. Ich wybór będzie więc padał m.in. na fundusze stabilnego wzrostu. Czy słusznie?

Takie dane przyniosło niedawne badanie Deutsche Banku, który zapytał klientów o to, na co zwracają uwagę przy wyborze funduszu. Obok, co oczywiste, historycznych stóp zwrotu wskazywali oni właśnie na poziom ryzyka, który pozwala być spokojnym o swoje środki. W kolejnym odcinku cyklu „Cały ten rynek…” zastanowimy się, czy dobrą ofertą są dla nich fundusze stabilnego wzrostu, które ostatnio wracają do łask inwestorów.

Duże zainteresowanie funduszami stabilnego wzrostu
Według danych Izby Zarządzających Funduszami i Aktywami saldo wpłat i umorzeń w funduszach wyniosło w sierpniu +620 mln zł. Mówiąc inaczej, o tyle więcej środków klienci wpłacili do TFI niż z nich wypłacili. Na szczególną uwagę zasługują fundusze stabilnego wzrostu, w przypadku których ten wynik sięgnął +200 mln zł. To dla tej grupy funduszy najlepszy wynik od listopada ubiegłego roku.

Powód? Inwestorzy w obawie o sytuację na rynkach międzynarodowych, związaną m.in. z konfliktem Ukrainy z Rosją, uciekali od funduszy akcyjnych, szukając bezpieczniejszych rozwiązań. Dodatkowym argumentem może być reforma OFE. Coraz więcej osób jest przekonanych, że trzeba samodzielnie oszczędzać na emeryturę, więc ich wybór pada również na tę grupę funduszy.

Jak inwestują fundusze stabilnego wzrostu?
Dla osób szukających długoterminowych możliwości inwestowania pieniędzy taka strategia wydaje się słuszna. Fundusze stabilnego wzrostu przynajmniej w teorii mają za zadanie dać inwestorom większe bezpieczeństwo niż fundusze akcji, ale jednocześnie przynieść im wyższe zyski niż fundusze gotówkowe czy rynku pieniężnego.

Jak to robią? Fundusze stabilnego wzrostu starają się dywersyfikować swoje inwestycje tak, by w żadnym rodzaju konkretnego instrumentu finansowego nie było zgromadzonych więcej niż około 30% środków, czyli np. 30% w akcjach, 30% w obligacjach Skarbu Państwa, a reszta podzielona np. między obligacje spółek i samorządów.

W ten sposób zarządzający funduszem chce mieć znaczącą część środków w instrumentach, które przynajmniej w teorii powinny stwarzać mniejsze ryzyko inwestycyjne. Za potencjalnie zwiększenie zysków odpowiada tymczasem część akcyjna funduszu. Dodatkowo fundusz może zastrzec, że większość środków (np. 75%) będzie lokował tylko na rynku krajowym.

Na sposób, w jaki fundusz dywersyfikuje lokowane środki, inwestor powinien zwrócić uwagę zanim zdecyduje się na ofertę konkretnego TFI. Wszystkie podstawowe dane można znaleźć w prospektach informacyjnych funduszy, dostępnych na ich stronach internetowych. To niezwykle ważne. Tym bardziej, że inwestycja w fundusz stabilnego wzrostu, by miała sens, powinna być w założeniu długoterminowa, nie krótsza niż 3-4 lata.

A może warto samemu budować portfel?
Przy wyborze funduszy na tak długi okres czasu nie wolno też zapomnieć o kolejnym niezwykle istotnym elemencie, jakim są opłaty pobierane przez TFI. Jak pokazuje badanie Deutsche Banku, na poziom opłat w pierwszej kolejności zwraca uwagę tylko 16% respondentów.

Tymczasem trzeba pamiętać o tym, że opłaty pobierane przez TFI pomniejszają realny zysk z inwestycji. To zwykle opłata za nabycie jednostek funduszy, a także za zarządzanie funduszem. Może ona wynieść nawet kilka procent zainwestowanych środków. Jeżeli od zysków odliczymy jeszcze inflację i 19% podatku Belki, wówczas może okazać się, że inwestycja wcale nie jest tak atrakcyjna, jak pierwotnie zakładał inwestor.

Przed podjęciem ostatecznej decyzji warto więc przemyśleć, czy np. lepszą opcją nie będzie samodzielne budowanie swojego portfela inwestycyjnego, np. z akcji i obligacji. To jednak będzie wymagało od inwestora większej wiedzy i doświadczenia.

Niniejszy artykuł został sporządzony wyłącznie w celach informacyjnych. Nie stanowi rekomendacji, porady inwestycyjnej, prawnej, podatkowej, reklamy ani oferty sprzedaży jakichkolwiek instrumentów finansowych, w szczególności nie zawiera informacji o instrumentach finansowych oraz warunkach ich nabywania, jak również nie stanowi zaproszenia do sprzedaży instrumentów finansowych, składania ofert ich nabycia lub zapisu na instrumenty finansowe.

Niniejszy artykuł ani żadna jego część, jak też fakt jego dystrybucji nie mogą stanowić podstawy do zawarcia jakiejkolwiek umowy lub zaciągnięcia jakiegokolwiek zobowiązania. Nie może stanowić również źródła informacji, które mogłyby być podstawą decyzji o zawarciu jakiejkolwiek umowy lub zaciągnięciu jakiegokolwiek zobowiązania.

Nie należy dla jakichkolwiek potrzeb polegać na informacjach zawartych w niniejszym artykule, ani też zakładać, że informacje te są kompletne, ścisłe lub rzetelne. Wszelkie takie założenia czynione są wyłącznie na własne ryzyko.

drukuj