Trwa rajd Świętego Mikołaja. Czy będzie efekt stycznia?

Indeks WIG20 powyżej ważnego poziomu 2.500 pkt. Amerykański bank centralny dalej drukuje dolary, niemieccy analitycy są pełni optymizmu co do rozwoju gospodarki. Hossa trwa w najlepsze. To sygnał, że trzeba bardzo uważać.

W kolejnym odcinku cyklu „Cały ten rynek…” przyjrzymy się zjawisku, którego nazwa w ostatnich dniach dość często pokazuje się w komentarzach giełdowych analityków – rajdowi Świętego Mikołaja. Najprościej mówiąc, to przekonanie o tym, że kursy akcji pod koniec roku powinny wyraźnie rosnąć. Jak pokazuje historia, takie zjawisko nie jest jednak regułą, więc nie zwalnia ono inwestorów z racjonalnego myślenia przed zakupem akcji.

Skąd biorą się wzrosty pod koniec roku?
Powszechnie przyjmuje się, że rajd Św. Mikołaja bierze się stąd, że gracze instytucjonalni, czyli przede wszystkim fundusze inwestycyjne, w grudniu „windują” kursy akcji po to, by poprawić swoje wyniki na koniec roku. Dzięki temu będą mogły pochwalić się przed klientami większą efektywnością i wyższymi stopami zwrotu. W języku angielskim znajdziemy odpowiednik tego zjawiska w określeniu „window dressing”, czyli „strojenie okienek”.

Takie wytłumaczenie jest jednak zbyt proste i często niczym samospełniająca się przepowiednia może zachęcać inwestorów do kupowania akcji. A to najprostsza droga do strat. Należy bowiem pamiętać o tym, że do wywołania mocniejszych wzrostów zawsze potrzebny jest wyraźny pretekst, który zachęci także tych sceptycznych graczy do inwestycji.

W tym roku takich pretekstów było aż nadto. Przed kilkoma dniami bank centralny w USA zdecydował o przedłużeniu operacji polegającej na wykupie obligacji za dodatkowe 45 mld dolarów miesięcznie. Jego szef Ben Bernanke zapewnił też o tym, że Fed zrobi wszystko, by sprowadzić wskaźnik bezrobocia w USA do 6,5%. Jak pamiętamy, tego typu deklaracje zawsze wywoływały napływ optymizmu na rynki. A to nie wszystko.

Wcześniej zdecydowanie lepszy od prognoz okazał się wskaźnik nastrojów gospodarczych wśród niemieckich ekonomistów, co również zachęciło inwestorów do kupowania akcji. Przynajmniej na chwilę znów odsunięto w czasie problemy Grecji. Powody do wzrostów z ostatnich dni można by mnożyć. I właśnie dlatego, paradoksalnie, inwestorom, którzy jeszcze nie kupili akcji, powinna się teraz włączyć „czerwona lampka”.

Hossa na przełomie roku to nie reguła
Od początku grudnia indeks blue chipów WIG20 poszedł już w górę o ponad 4% i przekroczył bardzo ważny z punktu widzenia analizy technicznej poziom 2.500 pkt. Po raz ostatni wskaźnik był na tym poziomie w sierpniu 2011 r. Z kolei główny indeks WIG od początku grudnia zyskał prawie 4%. W tyle nie pozostały też małe i średnie spółki, których akcje również znalazły się w polu zainteresowania inwestorów.

W wielu komentarzach można było znaleźć stwierdzenia, że na rynek „wróciła hossa”. I to właśnie kolejne sformułowanie, które powinno skłonić drobnych graczy do ostrożności. Obecna sytuacja rodzi bowiem ryzyko, że po okresie mocnych wzrostów inwestorzy, którzy „weszli na dołku”, zaczną realizować zyski.

By przekonać się o tym, że tak może się stać, można przekonać się, spoglądając na historyczne wykresy głównych indeksów z przełomów roku. Chociaż okresy od początku grudnia do końca stycznia zwykle kończyły się na plusach, to o zysku w największej mierze stanowił moment zakupu akcji.

Za przykład może posłużyć wykres indeksu WIG20 z przełomu 2010 i 2011 r. Wyraźnie widać, że grudzień służył posiadaczom akcji blue chipów. Potem jednak nastąpiła gwałtowna wyprzedaż akcji i inwestorzy wrócili do zakupów dopiero w styczniu.

Zaskakujący może się wydawać również przełom lat 2008/2009, gdy główne indeksy warszawskiej giełdy – zamiast tradycyjnie rosnąć – zanotowały gwałtowne spadki. Należy jednak pamiętać, że wówczas na rynku brakowało typu pozytywnych informacji co teraz. Był za to poważny kryzys na światowych rynkach finansowych, który spowodował ucieczkę inwestorów z rynku.

Tutaj znajdziecie dokładne zestawienie wyników stóp zwrotu głównych indeksów z okresów przełomu roku w ostatnich pięciu latach. Dla uproszczenia przyjęliśmy przedziały od 1 grudnia do 31 stycznia.

 

Okres WIG20 WIG
Grudzień 2008 – Styczeń 2009 -8,45% -9,01%
Grudzień 2009 – Styczeń 2010 1,27% 1,20%
Grudzień 2010 – Styczeń 2011 3,57%  3,93%
Grudzień 2011 – Styczeń 2012 1,93%  3,61%
Grudzień 2012 4,29%  3,78%

 

Efektu stycznia nie będzie?
W kontekście opisanego rajdu Św. Mikołaja warto wspomnieć o jeszcze jednym przesądzie – tzw. efekcie stycznia. Mniej więcej w podobny sposób tłumaczy się również ewentualne wzrosty indeksów na początku roku. Trzeba jednak zwrócić uwagę, że w praktyce nie ma miejsca na sytuację, by wzrosty trwały nieprzerwanie przez dwa miesiące.

Tak więc po rajdzie Św. Mikołaja warto raczej poczekać na korektę i spróbować znaleźć korzystniejszy moment do zakupu akcji. Ciągle nie należy przy tym również zapominać o podstawowych zasadach inwestowania, które już opisywaliśmy w naszym cyklu.

Niniejszy artykuł został sporządzony wyłącznie w celach informacyjnych. Nie stanowi rekomendacji, porady inwestycyjnej, prawnej, podatkowej, reklamy ani oferty sprzedaży jakichkolwiek instrumentów finansowych, w szczególności nie zawiera informacji o instrumentach finansowych oraz warunkach ich nabywania, jak również nie stanowi zaproszenia do sprzedaży instrumentów finansowych, składania ofert ich nabycia lub zapisu na instrumenty finansowe.

Niniejszy artykuł ani żadna jego część, jak też fakt jego dystrybucji nie mogą stanowić podstawy do zawarcia jakiejkolwiek umowy lub zaciągnięcia jakiegokolwiek zobowiązania. Nie może stanowić również źródła informacji, które mogłyby być podstawą decyzji o zawarciu jakiejkolwiek umowy lub zaciągnięciu jakiegokolwiek zobowiązania.

Nie należy dla jakichkolwiek potrzeb polegać na informacjach zawartych w niniejszym artykule, ani też zakładać, że informacje te są kompletne, ścisłe lub rzetelne. Wszelkie takie założenia czynione są wyłącznie na własne ryzyko.

drukuj